Jak rozpocząć analizę fundamentalną?


Przed rozpoczęciem inwestowania w spółki giełdowe inwestor staje przed dylematem: nie ma pojęcia, którą spośród wielu spółek notowanych na rynku wybrać. Na polskiej giełdzie notowanych jest nieco ponad 300 spółek, przy czym na giełdach zagranicznych kilka tysięcy, jeśli wziąć pod uwagę tylko jeden parkiet! Warren Buffett został kiedyś zapytany, jak najlepiej zabrać się do wyszukiwania spółek na giełdzie nowojorskiej, jest ich bowiem bardzo dużo. Buffett odpowiedział, że najlepiej zacząć od spółek… na literę „A”. O ile przeanalizowanie 300 spółek jest do jakiegoś stopnia wykonalne, chociaż i tak bardzo pracochłonne, o tyle analiza na przykład 4000 spółek okazuje się dla inwestora indywidualnego praktycznie niewykonalna. Konieczne jest zatem wypracowanie pewnych kryteriów filtrujących wszystkie przedsiębiorstwa.

Przez długi czas nie udawało mi się znaleźć jednego najbardziej wiarygodnego kryterium wstępnej selekcji spółek, któremu mógłbym zaufać. Zdefiniowanie oraz stosowanie tego kryterium jest konieczne, ponieważ w szybki sposób można dokonać wstępnego oddzielenia spółek nic niewartych od tych bardziej wartościowych. Po tym liczba spółek do dokładniejszej analizy jest stosunkowo mniejsza, więc czasu na nią
również potrzeba mniej. Kryteria wstępnej selekcji każdy inwestor powinien ustalić sam, jednak w przypadku osoby początkującej wydaje się to praktycznie niewykonalne. Osoba taka nie wie, czy kryterium, które wybrała, okaże się skuteczne. Sam miałem tego typu problem. Zawsze po sprecyzowaniu jednego kryterium pojawiały się rozterki, czy inne nie byłoby skuteczniejsze, czy na pewno za pomocą wybranego kryterium znajdę wszystkie spółki godne zainteresowania, czy może jakąś przeoczę. To są naprawdę poważne dylematy, jeśli w grę wchodzą własne pieniądze. Pamiętam, jak na pierwszym roku studiów podchodziłem
do czytania sprawozdań finansowych — robiłem to tylko w teorii. Gdy stwierdziłem, że czas zacząć analizować je tak, jakbym na podstawie danych w nich zawartych miał podjąć konkretną decyzję, zmieniłem
całkowicie swoje podejście. Pieniądze są najlepszym narzędziem dyscyplinującym — od tamtej chwili czytam sprawozdania z należytą starannością i muszę robić to w sposób rzetelny sam przed sobą. Paradoksalnie, choć nikt mnie nie pilnuje i nie ocenia, do czytania sprawozdań przykładam się bardziej niż do egzaminów na uczelni. Według mnie o wiele dotkliwszą, negatywną konsekwencją jest strata kapitału niż oblanie egzaminu, dlatego większą wagę przykładam do analizy sprawozdań spółek giełdowych niż do wysokości szkolnych ocen.